UEFA mówi o równych szansach? Na 7 spotkań aż 6 Anglicy rozegrali na Wembley. Tylko raz pojechali na mecz do Rzymu, a tak ciągle na własnym stadionie przed własną publicznością. I jeszcze ten nieszczęsny półfinał, kiedy to sędzia podyktował kuriozalnego karnego po "faulu" na Sterlingu. Sprawiedliwości stało się jednak zadość i to Włosi cieszą się z Mistrzostwa Europy.
Anglicy przegrali z Italią (1:1, 1:1 d, 3:2 k), która w pełni zasłużyła na końcowy triumf. Szkoda, że to nie Francja z Benzem na czele, ale to i tak miła wiadomość. Anglicy zaczęli dobrze, a nawet bardzo dobrze, bo już w 2' Shaw wyprowadził ich na prowadzenie. Italia odpowiedziała dopiero w 67'. Wyrównał Bonucci.
Dalsze minuty nie przyniosły rozstrzygnięcia. Po 90 minutach wciąż widniał wynik 1:1, chociaż Anglicy prezentowali się ciut lepiej. Włosi jednak nie ustępowali i dotrzymywali im kroku, aczkolwiek napastnicy byli nieskuteczni. Taki Ciro na przykład prezentował się naprawdę marnie. Sędzia zarządził dogrywkę, ale ona też nie wyłoniła zwycięzcy. Zawodnicy obu drużyn chyba przeczuwali, że skończy się to rzutami karnymi, a już na pewno wiedział o tym trener Anglików, który w 120' przeprowadził podwójną zmianę. Na boisku zameldowali się Rashford i Sancho, jednak pokerowe zagranie Southgate'a miało przynieść fatalne konsekwencje. O tym za chwilę.
Serię jedenastek zaczęli Włosi.
- Berardi 1:0
- Kane 1:1
- Belotti 1:1 (Pickford obronił)
- Maguire 1:2
- Bonucci 2:2
- Rashford 2:2 (trafił w słupek)
- Bernardeschi 3:2
- Sancho 3:2 (Donnarumma obronił)
- Jorginho 3:2 (Pickford obronił)
- Saka 3:2 (Donnarumma obronił)
I Italia oszalała ze szczęścia.
Komentarze
Prześlij komentarz