W tej maszynie najwyraźniej coś się zacięło. Najpierw Real zremisował z Villarreal 0:0, a teraz przegrał w 2. meczu CL i to na własnym stadionie. Z kim? Z debiutującym w tych rozgrywkach Sheriffem Tiraspol 1:2.
Pierwszy gol padł w 25', a Courtois pokonał Yakhshiboev. Real ani wcześnie, ani później nie miał pomysłu na grę przeciwko rywalom. Ancelotti wiedział, że łatwo na pewno nie będzie, tym bardziej, że w pierwszym meczu Sheriff stosunkowo łatwo pokonał Szachtar 2:0, a Ukraińcy praktycznie przez cały mecz walili głową w mur. Cóż. Dzisiaj w zasadzie można napisać, że mieliśmy powtórkę z rozgrywki. Real chciał, Sheriff nie pozwalał i jest jak jest.
Królewscy odpowiedzieli golem Karima w 65', kiedy to Francuz wykorzystał rzut karny podyktowany za faul na Vinnim. Wreszcie wydawało się, że w tej maszynie coś zaskoczyło na plus i Real wrócił na właściwe tory. Nic bardziej mylnego. Kolejny błąd / nieporozumienie w obronie i... Courtois po raz drugi wyciągał piłkę z siatki. Tym razem w 89'. Katem okazał się Thill.
Co ciekawe, Szachtar (znowu) zremisował bezbramkowo z Interem i sytuacja w tej grupie wygląda tak, że prowadzi Sheriff (6 p), przed Królewskimi (3 p) i Interem oraz Szachtarem (obie drużyny po 1 p). To znowu będzie pop*erdolona grupa.
Komentarze
Prześlij komentarz