Mecz z Getafe był nieszczęśliwą wpadką. Real nie pozostawił Valencii złudzeń i pokazał kto jest lepszy. Królewscy wygrali z Nietoperzami na Bernabeu 4:1, a dubletem popisali się Benzema i Vinni. Ten pierwszy swojego pierwszego gola zdobył z rzutu karnego. A sędziował przecież Hernández Hernández!
Zgromadzeni na stadionie kibice musieli się sporo naczekać. Pierwsza bramka padła dopiero w 43'. Faul na Casemiro i... O dziwo Hernández Hernández podyktował dla Królewskich rzut karny. Oberwał ostatnio w głowę czy jak? Koniec świata. Do piłki podszedł Karim i... Cillessen musiał ją wyciągać. 1:0 do przerwy i trzeba przyznać, że te ostatnie minuty w wykonaniu Los Blancos wyglądały lepiej niż te początkowe.
Druga bramka padła szybciej, bo już w 52'. Na listę strzelców wpisał się Vinni, którego zabrakło w ostatnim spotkaniu z Getafe. Przypadek? W 61' po raz drugi pokonał Cillessena. Real prowadził więc 3:0 i jak to często niestety bywało, teraz też zaczęły pojawiać się błędy. Faul Mendy i... tym razem to Valencia otrzymała rzut karny. Rzut karny, to jednak nie bramka, co dobitnie pokazał Courtois. Niestety przy strzale Guedesa z 76' musiał skapitulować.
W 88' swojego drugiego gola (a 301 dla Realu) zdobył Benzema. Bo w końcu kto inny? Co ciekawe, asystą popisał się ten, który sprowokował karnego, a więc Mendy. Cillessen po raz kolejny musiał uznać wyższość zawodnika Realu, a Real znowu zgarnął cenne 3 punkty. I wygrał w pełni zasłużenie. Teraz Los Blancos mogą się szykować i jechać do Arabii Saudyjskiej na Superpuchar Hiszpanii.
Komentarze
Prześlij komentarz