Pierwsza połowa meczu Almeria vs Real (1:3) zaczęła się wyjątkowo dobrze dla gospodarzy, którzy już w 3' wyszli na prowadzenie. Łunina pokonał Sergio Arribas. Hm... brzmi znajomo? To przecież były już zawodnik Los Blancos, który tego lata postanowił zmienić klub.
Odpowiedź Królewskich? Nastąpiła w 19', kiedy to Bellingham postanowił pokazać, że nie przybył do Madrytu jedynie po to, żeby zwiększyć sprzedaż koszulek. Młody Anglik kapitalnie spisuje się w drużynie prowadzonej przez Carlo. Aż chce się spytać: "Hey, Jude, z której planety przybyłeś?"
Do przerwy wynik nie uległ już zmianie, chociaż już w doliczonym czasie także Kroos wpisał się na listę strzelców... by po chwili dowiedzieć się, że gol nie zostanie uznany. Cóż. Kibice zgromadzeni na Power Horse Stadium musieli więc poczekać do 60'. Wówczas to Bellingham po raz drugi pokonał bramkarza rywali. Wow - drugi mecz w LaLiga i już pierwszy dublet.
W 73' trzecią bramkę dla gości zdobył Vinni. Almeria nie miała już żadnych argumentów i mecz zakończył się jak najbardziej zasłużonym zwycięstwem Los Blancos.
Coś jeszcze? Na pewno trzeba pochwalić Łunina. Może i Kepa przybył, żeby zabrać mu miejsce w wyjściowej 11, ale Ukrainiec pokazał, że umie bronić.
Komentarze
Prześlij komentarz