Zacznijmy od tego, że Real nie ma 9 z prawdziwego zdarzenia. Odejście Karima już chyba uświadomiło wszystkich, że w tym sezonie nasza formacja ofensywna to jawna kpina. O KB9 można było powiedzieć wiele, ale Francuz przynajmniej był w stanie strzelić około 30 goli w sezonie, a do tego niemal bezbłędnie wykorzystywał rzuty karne. Odszedł Król! Niech żyje... król? Czyli kto? To zadziwiające, ale wszystko wskazuje na to, że będzie nim Bellingham. Młodziutki Anglik strzelił kolejnego gola i to jeszcze gola, który zapewnił Królewskim 3 punkty. Hm... brzmi znajomo?
Spotkanie Real vs Getafe (2:1) zaczęło się tak, jak kolejkę wcześniej, czyli Real znowu na samym początku spotkania stracił głupiego gola (kolejny błąd naszej cudownej obrony) i potem walił głową w mur próbując wyrównać stan gry. Już w 11' Mayoral (tak, nasz były zawodnik) pokonał Kepę i tym samym goście wyszli na prowadzenie.
Real mógł wyrównać jeszcze przed przerwą, ale Soria nie dał się pokonać. Do tego Królewskim trafił się sędzia, który nie lubi dawać kartek ani korzystać z VAR. Nie zweryfikował potencjalnego rzutu karnego na Bellinghamie, chociaż VAR pokazał, że coś jest na rzeczy. Eh... powtórzę się: katalońska święta krowa dostałaby i trzy rzuty karne, a obrońca rywali z miejsca wyleciałby z czerwoną kartką. Nihil novi.
Widząc co się dzieje, Ancelotti postanowił zadziałać. To dziwne, bo już po przerwie na boisku pojawili się Kroos i Nacho - który w tym sezonie miał być naprawdę ważny, a jest jak zwykle rezerwowym. Niemiec i Hiszpan zamienili się miejscami z Camavinga i Fran Garcia. I... to zadziwiające, bo już minutę później Joselu zdobył wyrównującą bramkę! wow... super....
Real poszedł za ciosem? Nie, wręcz przeciwnie. Wrócił do tego, co robił wcześniej, czyli... znowu walił głową w mur. Z całym szacunkiem, ale to tylko Getafe. A to co będzie, jak trzeba się będzie zmierzyć z kimś silniejszym? Gdzie ten cholerny atak? Real nie kupił nowej 9, bo jest niepotrzebna. Yyyy.... właśnie to było widać. Para Rodrygo - Joselu nie funkcjonuje. Funkcjonował za to Bellingham. Anglik w 95' strzelił na 2:1 i tym - znowu - dał Królewskim 3 punkty. Ufff.
Przed nami-kibicami chwila wytchnienia w postaci przerwy na reprezentacje. Po niej mają wrócić Ceballos i Arda. Może oni rozruszają atak. Oni i Brahim, który też miał być ważną częścią, a więcej nie gra niż gra.
Komentarze
Prześlij komentarz