Girona to nie jest zespół, z którym Real Madrid lubi się mierzyć. Aktualny lider ligi hiszpańskiej uległ u siebie Królewskim 0:3. To zaskakujące, zważywszy na to, co ostatnio wyprawiała obrona Los Blancos, ale nie dość, że Real nie stracił gola w pierwszych minutach spotkania, to jeszcze sam wyszedł na prowadzenie. W 17' Joselu, a w 21' Tchouameni i Real spokojnie kontrolował przebieg gry.
O czym warto wspomnieć? Może o tym, że to pierwszy gol Francuza w królewskiej bieli.
W 71' swoją kolejną bramkę zdobył Bellingham. No właśnie. Nie Rodrygo, nie Vinni, tylko właśnie Jude i Joselu są tymi, którzy wzięli się za strzelanie goli. Real więc spokojnie prowadził trzema bramkami i gdy wydawało się, że mecz zakończy się bez niepotrzebnych zgrzytów, Nacho musiał się pokazać z jak najgorszej strony. W 92' w bezmyślny sposób zaatakował dwoma wyciągniętymi nogami zawodnika rywali i choć sędzia pokazał mu żółtą kartkę, to po interwencji VAR zmienił decyzję i pokazał mu czerwoną. Jak najbardziej zasłużoną.
A skoro kapitan będzie pauzować w następnym meczu, to w jego miejsce pewnie wskoczy Mendy. Tak, można zacząć się bać. Aha. Bellingham znowu został MVP meczu.
Komentarze
Prześlij komentarz