Mecz Turcja vs Gruzja (3:1) zdaniem niektórych ekspertów miał być meczem, który miał przejść bez echa. Tymczasem to był mecz, o którym będzie się pamiętać jeszcze długo po jego zakończeniu. Z kilku powodów, jednak przede wszystkim dlatego, że to spotkanie stało na bardzo wysokim poziomie i od pierwszej do ostatniej minuty coś się działo. Obydwie drużyny narzuciły wysokie tempo gry i jak na samym początku Gruzini byli nieco, może nie wystraszeni - to nie jest odpowiednie słowo, ale nieco stremowani i dali się zdominować Turkom, tak dość szybko pokazali, że nie przyjechali do Niemiec w celach turystycznych.
Pierwszy gol padł w 25'. Jego autorem został Mert Müldür. Tureccy kibice oszaleli ze szczęścia, a niedługo ponownie. Tym razem do siatki trafił Kenan Yildiz - młoda gwiazda Juventusu i przyszła Złota Piłka. Niestety sędzia anulował tego gola - spalony. Rozdrażniona Gruzja odpowiedziała golem w 32'. Do siatki trafił Mikautadze. I chociaż obie ekipy naciskały, to kolejny gol padł dopiero w 65'. Dwa słowa: Arda Güler! Tak, ten chłopak jest niesamowity. Miał fantastyczny koniec sezonu w Realu i teraz też pokazuje się z jak najlepszej strony. To też przyszła Złota Piłka, a póki co - najmłodszy zawodnik EURO, który zdobył gola. Poprzednim najmłodszym zawodnikiem był Cristiano Ronaldo. Dobry prognostyk? To chyba oczywiste.
W 97' Kerem Aktürkoğlu podwyższył na 3:1. Chwilę później sędzia zakończył to spotkanie.
W drugim meczu grupy F Portugalia podjęła Czechy (2:1). Nie było to wielkie widowisko. Portugalczycy chyba myśleli, że jak wyjdą na boisko z Ronaldo, to Czesi poddadzą się bez walki. Czesi z kolei nastawili się na grę z kontry i cierpliwe czekanie na swoją szansę. Cierpliwością musieli się też wykazać kibice. Pierwsza bramka padła dopiero w 62'. Piłkę do siatki skierował Provod i Czechy wyszły na prowadzenie. Sensacja? Może. Portugalczycy odpowiedzieli w 69'. Samobójcze trafienie zaliczył Hranáč. Hm... Dwa gole Czechów i mimo to remis. Później jeszcze Portugalczycy zdobyli kolejnego gola, ale sędzia go anulował - spalony. Minimalny, ale spalony. To powinno dać Czechom do myślenia, ale jakoś nie podziałało. W 92' Francisco Conceição pokonał bramkarza rywali i tym razem sędzia bramkę uznał. Dramat Czechów, nie zasłużyli na porażkę, a Portugalczycy nie zasłużyli na wygraną, ale wyszło jak wyszło.
Komentarze
Prześlij komentarz