kuriozum

     Za nami ostatnie 3 mecze drugiej kolejki EURO. Najciekawiej wygląda sytuacja w grupie E, gdzie po 2 kolejkach wszystkie 4 drużyny mają po 3 punkty na koncie. Kuriozum. O wszystkim więc zadecyduje ostatnia kolejka, która powinna stać na wysokim poziomie. 


    W grupie F Gruzja podejmowała Czechy (1:1). Obydwie drużyny przystępowały do tego spotkania z zerowym dorobkiem punktowym i remis tak naprawdę niewiele im daje, ale też nikogo nie skreśla. Gruzini zaczęli to spotkanie nieco ospale, chyba wcześniejszy mecz z Turcją kosztował ich dużo sił. Czesi byli aktywniejsi, ale nie potrafili przełożyć tego na gola. W końcu im się to udało, ale sędzia po konsultacji z VAR go anulował - Czech pomagał sobie ręką. Ta sytuacja podziałała na Gruzinów orzeźwiająco. W doliczonym już czasie pierwszej połowy Mikautadze wykorzystał rzut karny i to gospodarze sensacyjnie prowadzili. Czesi odpowiedzieli w 59'. Na listę strzelców wpisał się Schick. Później jeszcze obydwie drużyny mogły podwyższyć wynik, a najlepszą okazję zmarnowali Gruzini na sekundy przed końcem spotkania. Szkoda.


    W drugim meczu grupy F Turcja uległa Portugalii (0:3), która ma już 6 punktów na koncie i tym samym awans do 1/8 finału EURO. To nie był mecz Turków. To także nie był mecz organizatorów, którzy pozwolili, by na murawę wbiegali kibice. Najpierw dzieciak, który chciał zrobić sobie zdjęcie z Ronaldo, a później kolejni "turyści". W sumie było ich 4-5. Wstyd. 

    Spotkanie od ławki zaczęli Kenan i Arda. Zawodnik Juventusu wszedł na boisko w 58', a Realu w 70'. I co by nie mówić, ale po jego wejściu gra Turków zaczęła wyglądać lepiej. Tak, Arda zdecydowanie jest piłkarzem, który robi różnicę na boisku. Szkoda tylko, że to się nie przełożyło na gole...


    W grupie E Belgia wygrała z Rumunią (2:0), a Lukaku znowu zdobył gola i sędzia znowu go nie uznał - spalony. Były zawodnik Interu ma wybitnie pecha. Zdobył już 3 gole w 2 meczach i przez VAR nie ma żadnego. Kuriozum. 

    Belgowie po porażce w pierwszym spotkaniu byli zdeterminowani, żeby wygrać. Na prowadzenie wyszli już w 2' spotkania. Tielemans i euforia na stadionie. Zaskoczona Rumunia próbowała się ogryźć, ale... Belgia była po prostu lepsza. Tyle tylko, że też nie potrafiła tego przełożyć na kolejne gole. Dopiero De Bruyne w 80' podwyższył na 2:0. 

Komentarze