1 runda Klubowego Mundialu za nami. Póki co najlepiej wypadł Bayern, który wręcz zdemolował Auckland 10:0. To musiało zaboleć. 3 punkty pewnie też zgarnęło PSG, które rozbiło Atletico 4:0. Francuzi zdecydowanie są w formie. Z bardzo dobrej strony pokazał się też Juventus. 5:0 w starciu z Al Ain robi wrażenie. I ten gol Kenana.
Królewscy z nowym trenerem i nowymi nabytkami zanotowali ledwie remis 1:1 z Al-Hilal. Gola dla Realu zdobył Gonzalo, potem goście wyrównali z rzutu karnego, a pod sam koniec spotkania Fede nie wykorzystał rzutu karnego. Eh, skąd my to znamy? Aha, Mbappe nie grał, bo jest chory. Francuz zmaga się z jakąś infekcją wirusową. Oby to nie było nic poważnego.
Zadyszki za to nie potrafi się pozbyć Inter. 1:1 z Monterey to może nie tragedia, ale też żaden powód do dumy. Co warto podkreślić to to, że Włosi są w przebudowie. Inzaghi wybrał kasę od Arabów, Chivu objął pierwszą drużynę, a w kontekście wzmocnień to można sobie pomarzyć.
A co do innych drużyn.... Wielkiego szału nie ma. Pod względem frekwencji także. Jedynie spotkanie Królewskich zapełniło stadion w 96%. Potem Al Ahly - Inter Miami (0:0) miało 94% i wspomniany już Al Ain - Juve z 91% (aha, 2 pierwsze mecze rozgrywane były w Miami, ten z udziałem Juve w Waszyngtonie). Z kolei najmniejszą popularnością cieszyło się spotkanie Ulsan - Mamelodi (0-1) - ledwie 13% i to na Florydzie, a dokładniej w Orlando. W 17% stadion zapełnił się na River - Urawa (3:1), co może nieco dziwić. River to jednak dobry klub. No, ale to może z powodu lokalizacji, czytaj, grali w Seattle.
Generalnie to ani frekwencja nie powala na kolana, ani też nie są to jakieś kosmiczne mecze na wysokim poziomie. Do tego dochodzą godziny, które w Europie są utrapieniem. Krótko: q... turniej, który powstał tylko dlatego, żeby FIFA zarobiła jeszcze więcej pieniędzy.
Komentarze
Prześlij komentarz