To był udany wieczór w Walencji. Levante przegrało z Królewskimi 1:4, a ze swojego pierwszego gola w barwach Realu może się cieszyć Franco Mastantuono. Młodziutki Argentyńczyk zdobył bramkę dokładnie tego samego dnia, w którym debiutował słynny Di Stefano. To jakiś znak?
Kanonadę w Walencji rozpoczął Vini, który wpisał się na listę strzelców w 28'. O nim prasa też się rozpisuje, że jest niezadowolony ze swojej roli w zespole, że nie dogaduje się z trenerem i, że może opuścić Real już w styczniowym okienku transferowym. Cóż. Prawda jest taka, że dzisiaj Vini zdobył gola, rozegrał pełne 90 minut, a nawet przez pewien czas nosił kapitańską opaskę.
W 38' Franco pokazał, że przyszłość należy do niego. Pierwszy gol dla Realu!
Real schodził na przerwę prowadząc, a po przerwie... W 54' nastąpiło wyraźne rozluźnienie w szeregach obrony i Etta Eyong zdobył kontaktowego gola dla Levante. Na szczęście Real potrafił odpowiednio zareagować. Najpierw w 64' Mbappe zdobył gola z rzutu karnego, a dwie minuty później po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Co ciekawe, Francuz - pomimo dobrej gry - został zdjęty przez trenera. Carlo pewnie by go trzymał, żeby dać mu szansę na hattricka, ale Xabi woli rotować zawodnikami.
Zmiennicy także mieli swoje szanse, ale więcej goli już nie padło.
Komentarze
Prześlij komentarz