W spotkaniu Real Sociedad vs Real Madrid (1:2) pierwszoplanową postacią był Gil Manzano. Naprawdę, ten tak zwany sędzia, nie powinien nigdy więcej wychodzić na boisko i brać się za sędziowanie, bo g... się na tym zna. W 32' pokazał bezpośrednią czerwoną kartkę Huijsen. Za co? Za to, że zawodnik RM popchnął rywala będąc jakieś 40 m (?) od bramki. Serio?
Później też podejmował decyzje, które wywoływały zdziwienie, ale co się dziwić. To kolejny debil z gwizdkiem, ale przecież barcelonka jest zadowolona, więc wszystko gra, nie?
Wróćmy do samego spotkania. Pierwsza akcja Królewskich w meczu i Arda! Gol! Tyle, że po chwili sędzia anulował bramkę. W 12' Mbappe pokonał bramkarza rywali i tego gola sędzia już uznał. W 32' Huijsen wyleciał z boiska za nic, a Xabi - który oczywiście nie zgadzał się z decyzją Manzano - zobaczył żółtą kartkę. Za protesty. Real z Madrytu wyraźnie się wkurzył, zaś ten z San Sebastian poczuł swoją szansę. Tyle, że następną bramkę zdobyli goście z Madrytu. Arda! Turek w 44' podwyższył prowadzenie Los Blancos. Widać, że zaufanie ze strony Alonso procentuje. Arda gra coraz lepiej, a przecież jeszcze nie pokazał wszystkiego na co go stać.
Brak jednego zawodnika wymusił zmiany w składzie, ale RM grał dobrze. Aż do 56', kiedy to Manzano wskazał na 11 metr. Faul Carvajala i do piłki podszedł Oyarzabal. Courtois musiał uznać jego wyższość. Nie mniej jednak to było wszystko, na co było stać gospodarzy, aczkolwiek ostatnie minuty były gorące. Szczęśliwie jednak RM wyjeżdża z San Sebastian z kompletem punktów.

Komentarze
Prześlij komentarz