Kocham filmy i komiksy, ale nowej wersji Fantastycznej Czwórki oglądać się po prostu nie da. Już dawno nie widziałam tak słabego filmu ze stajni Marvela. Studio, które dało nam Kapitana Amerykę, Iron Mana, Thora i resztę Avengersów, które nie bało się wypuścić nowego filmu, o przygodach nowych bohaterów (mowa o Strażnikach Galaktyki), tym razem nie spełniło oczekiwań fanów. Prawdę powiedziawszy ten film był skazywany na porażkę już od samego początku, odkąd tylko pojawiły się plotki o jego możliwym reboocie. A przecież pierwsza Fantastyczna Czwórka pojawiła się na ekranach kin równo 10 lat temu! I była o wiele lepsza.
Minusy obecnej? Przede wszystkim to, co nie podoba się większości. A więc zmiana w osobie głównego bohatera. Johnny Storm aka Ludzka Pochodnia i brat Sue Storm w komiksach od samego początku był biały. A w tym filmie gra go czarnoskóry aktor. Z całym szacunkiem do niego, ale bohatera o białym kolorze skóry powinien grać aktor o takim samym kolorze i analogicznie. A gdyby Czarna Pantera też zmienił kolor? Albo Storm z X-Men? Wyobraża ktoś sobie taką zmianę?
Drugim zasadniczym minusem jest Kate Mara, która gra Susan Storm. Ta pani od samego początku gra z tylko jednym wyrazem twarzy. Aż żal na nią patrzeć, jest bezbarwna, po prostu nijaka, a jak ktoś ładnie określił "wygląda, jakby ktoś przyłożył jej patelnią w twarz". Niestety to prawda.
Trzeci minus to ogólna tematyka. Miało być na podstawie komiksu, a wyszło mało komiksowo. Akcja? Efekty specjalne? Jeszcze zanim ktoś wypowie swoją kwestię wiadomo co powie. A z jednej ze scen, kiedy to główni bohaterowie widzą wielki strumień światła już się wszyscy śmieją i nawiązują do sceny, w której to doktor Frankenstein tworzy swojego potwora.
Kolejny minus, może mało istotny, a może nie. Thing nie nosi spodni.
Generalnie jest to bardzo słaby film, choć niektórym pewnie się spodoba. Mam tylko nadzieję, że wytwórnia nie zdecyduje się na jego sequel. Z taką obsadą i z takim podejściem będzie to kolejny gniot.
Minusy obecnej? Przede wszystkim to, co nie podoba się większości. A więc zmiana w osobie głównego bohatera. Johnny Storm aka Ludzka Pochodnia i brat Sue Storm w komiksach od samego początku był biały. A w tym filmie gra go czarnoskóry aktor. Z całym szacunkiem do niego, ale bohatera o białym kolorze skóry powinien grać aktor o takim samym kolorze i analogicznie. A gdyby Czarna Pantera też zmienił kolor? Albo Storm z X-Men? Wyobraża ktoś sobie taką zmianę?
Drugim zasadniczym minusem jest Kate Mara, która gra Susan Storm. Ta pani od samego początku gra z tylko jednym wyrazem twarzy. Aż żal na nią patrzeć, jest bezbarwna, po prostu nijaka, a jak ktoś ładnie określił "wygląda, jakby ktoś przyłożył jej patelnią w twarz". Niestety to prawda.
Trzeci minus to ogólna tematyka. Miało być na podstawie komiksu, a wyszło mało komiksowo. Akcja? Efekty specjalne? Jeszcze zanim ktoś wypowie swoją kwestię wiadomo co powie. A z jednej ze scen, kiedy to główni bohaterowie widzą wielki strumień światła już się wszyscy śmieją i nawiązują do sceny, w której to doktor Frankenstein tworzy swojego potwora.
Kolejny minus, może mało istotny, a może nie. Thing nie nosi spodni.
Generalnie jest to bardzo słaby film, choć niektórym pewnie się spodoba. Mam tylko nadzieję, że wytwórnia nie zdecyduje się na jego sequel. Z taką obsadą i z takim podejściem będzie to kolejny gniot.
Komentarze
Prześlij komentarz