Lodówka Sewarda

     „Choć z dzisiejszej perspektywy tę transakcję można uznać za jeden z najlepszych interesów w dziejach, to w chwili jej zawierania niektórzy nazywali ją szaleństwem. Bo po co Amerykanom „kolonizowanie lodowej pustyni”? Ale nawet najwięksi krytycy zamilkli, gdy na terytorium Alaski odkryto duże złoża złota, a potem także ropy naftowej.

    Marzec 1867 r., wieczór. Sekretarz stanu William Seward relaksował się przy partyjce wista, gdy zaanonsowano rosyjskiego ambasadora. Eduard de Stoeckl przynosił wspaniałe nowiny. Po długich negocjacjach car zgodził się na sprzedaż terytorium Alaski za 7,2 mln ówczesnych dolarów. Seward nie krył ekscytacji. Postanowił natychmiast ustalić ostatnie szczegóły i podpisać traktat. Śpieszył się tak bardzo, że zdumionego Rosjanina zaprosił na spotkanie o północy. Na uwagę, że przecież urzędnicy dawno rozeszli się już do domów, rzucił tylko, że wszystko będzie gotowe. I rzeczywiście – o godz. 4 rano traktat został podpisany, a Stany Zjednoczone powiększyły się o 1,5 mln kilometrów kwadratowych.

    Seward spieszył się, bo do wejścia traktatu w życie potrzebna była zgoda Senatu, a ten następnego dnia rozpoczynał trzymiesięczną przerwę w obradach. Był tylko jeden problem. O tym, że USA negocjują zakup Alaski, wiedziało tylko otoczenie sekretarza stanu. Gdy z samego rana Seward zaczął przekonywać senatorów, by ratyfikowali umowę, ci nie znali nawet jej treści. Na szczęście dla sekretarza posiedzenie przerwano, bo – według świadków – skonsternowani senatorowie raczej nie zagłosowaliby „za”.

    W prasie rozpętała się ostra dyskusja. Transakcję nazywano „szaleństwem Sewarda”, zastanawiano się, po co USA „kolonizowanie lodowej pustyni”, deklarowano, że Amerykanie nie chcą „współobywateli Eskimosów”. Alaska, choć ogromna, nie miała w tym czasie wiele do zaoferowania poza lasami pełnymi zwierzyny.

    Nie jest jednak prawdą, że większość amerykańskiej opinii publicznej była przeciw zakupowi Alaski. Przeciwnie – dominowała podszyta nacjonalizmem radość, że terytorium USA się powiększy, a niektóre gazety pisały nawet o „przeznaczeniu, które z czasem da nam całą Amerykę Północną”.

    Transakcja – zaakceptowana ostatecznie przez Senat – okazała się bardzo korzystna dla USA, które oficjalnie weszły w posiadanie Alaski 18 października. Nawet najwięksi krytycy zamilkli, gdy na jej terytorium odkryto duże złoża złota, a potem także ropy naftowej. Zbawienne konsekwencje „szaleństwa Sewarda” ujawniły się jednak dopiero w czasie zimnej wojny. Gdyby ZSRR kontrolował spory kawałek Ameryki, historia mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.”

artykuł za Newsweek

Komentarze