Seabisciut, niepokonany koń

     W latach 30. ubiegłego wieku Seabisciut był koniem, który niósł nadzieję pogrążonym w kryzysie Amerykanom. To nie pusty frazes, ale prawda. I już tłumaczę. Sport w latach wielkiego kryzysu odgrywał ogromną rolę, a po futbolu amerykańskim i boksie, to właśnie konne wyścigi były najpopularniejszą dyscypliną. I to też nie są puste słowa. Transmisje radiowe z najważniejszych zawodów gromadziły nawet do 40 milionów słuchaczy, co można to tłumaczyć tak, że ludzie w tamtych czasach potrzebowali bohaterów i to najlepiej takich, którzy zwyciężali. W 1938 roku wyścigom i Seabisciut poświęcono w mediach więcej miejsca niż prezydentowi Roosevelt i Hitlerowi. 

    Jego niezwykłym losem interesowała się ówczesna prasa oraz radio, zaś w późniejszych czasach ta fascynacja bynajmniej nie minęła, podtrzymywały ją bowiem liczna artykuły, a także książka Laury Hillenbrand "Seabisciut", która na przełomie lat 80. i 90. trafiła na listy bestsellerów. Sam Seabisciut został bohaterem 5 filmów dokumentalnych, a w 1949 roku David Butler nakręcił jego pierwszą fabularyzowaną biografię pt. "The story of Seabisciut" z Shirley Temple i Barry Fitzgeraldem. 

    Seabiscuit uświadamiał Amerykanom, że dzięki ciężkiej pracy, zawziętości, wytrwałości i cierpliwości, każdy może odnieść sukces. 

    Gdy Seabisciut przegrał z kretesem kilka gonitw pod rząd, fachowcy postawili na nim krzyżyk twierdząc, że już nic z niego nie będzie, że jest za mały i zbyt kapryśny, aby wygrywać. Po swym dziadku, słynnym Man-o-war odziedziczył chimeryczny charakter i upór. A jednak zwyciężył i wszyscy uwierzyli, że nawet największy nieudacznik może osiągnąć sukces. A w czasach wielkiego kryzysu taka nadzieja była ludziom bardzo potrzebna. Podstarzały koń, niewidzący na jedno oko dżokej i stargany życiem trener-kowboy zyskali fanów i rozgłos.

    Warto też wspomnieć, że walka z rywalem - koniem War Admiral - miała jeszcze jeden, inny, ciekawy aspekt, a mianowicie: początkowo wyścigi były najpopularniejsze na wschodzie USA. Seabisciut zaś był koniem z zachodu. Można więc pokusić się o stwierdzenie, że to była także walka dwóch odmiennych tradycji i mentalności.

    A teraz kilka faktów:

  • Seabiscuit (1933 - 47) - ogier pełnej krwi angielskiej, przyszedł na świat w stadninie koni Claiborne Farm; był potomkiem Hard Tack i Swing On
  • po raz pierwszy wziął udział w gonitwie w 1935 roku
  • zanim ukończył drugi rok życia biegał 35 razy, z czego 5 razy wygrał zarabiając 12000 $
  • w połowie kolejnego sezonu zmienił właściciela, trenera oraz jeźdźca; ukoronowaniem wspaniałych zwycięstw tego roku było pobicie rekordu toru
  • w 1937 roku nie miał sobie równych - na 15 startów zwyciężył 11 razy i zarobił prawie 169 000 $
  • kolejny rok zaczął wręcz tragicznie - przegrywał wszystkie zawody, aż do dnia "gonitwy stulecia", którą emocjonowały się dosłownie całe Stany; piękne i zarazem niespodziewane zwycięstwo nad War Admiral przyniosło mu tytuł Konia Roku
  • karierę zakończył w 1939 roku, po raz kolejny bijąc rekord toru
  • w ciągu 6 lat startował 89 razy, zwyciężając w 33 gonitwach i zarabiając prawie 438 000 $  

Komentarze