Spotkanie Real Madrid vs Real Mallorca (2:1) było dziwne. Królewscy strzelili w sumie 5 goli, ale tylko 2 zostały uznane, chociaż przynajmniej 1 z tych 3 nieuznanych powinien zostać uznany. Sędziowanie też było dziwne, aczkolwiek to La Liga, więc w sumie jednak nie. Typowe zachowanie sędziego: Mallorca fauluje? Gdzie? Kto? Jak? Kiedy? Nic nie widziałem, nie ma żadnego faulu. Madrid fauluje? Kartkę! Żenada...
Mecz zaczął się od mocnego akcentu, bo Mbappe dość szybko wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Niestety po chwili do akcji wkroczył VAR i gol Francuza został anulowany. Wykorzystała to Mallorca, która w 18' zdobyła bramkę. Real przez chwilę wyglądał na zamroczonego, ale jakoś się ogarnął. Najpierw Arda w 37' wyrównał na 1:1, a ledwie minutę później Vini podwyższył na 2:1.
Goście oczywiście dalej próbowali zmienić niekorzystny dla siebie wynik, ale to Los Blancos strzelili 2 kolejne bramki. Tylko co z tego, skoro żadna nie została uznana? A tuż na sam koniec spotkania, Mallorca była bardzo blisko wyrównania. Piłkę w ostatniej chwili, tuż przed linią bramkową wybijał Carreras. Fenomenalne wybicie. Gdyby się spóźnił, byłby jakże efektowny samobój.
Królewscy wciąż nie przekonują, ale już nie przesadzajmy. Po 3 spotkaniach RM ma 9 p na koncie i ledwie 1 straconą bramkę. Nie jest źle. Teraz przed nami kolejna głupia przerwa na reprezentacje, a po niej wraca CL.
Komentarze
Prześlij komentarz