Bale na bis

   Real ma problem. To już drugi mecz z rzędu, w którym Królewscy tracą komplet punktów. Tym razem Los Blancos podzielili się z Villarreal, z którym ostatecznie zremisowali 2:2, przy czym dwukrotnie musieli gonić wynik. Obydwa gole zdobył... Gareth Bale, który na dodatek w 94' wyleciał z boiska po drugiej żółtej kartce. Kuriozum, bo Walijczyk pierwszy kartonik obejrzał minutę wcześniej. (Obydwa za faule).
   Real pierwszego gola stracił już w 12' po błędzie Ramosa. Tuż przed końcem pierwszej połowy wyrównał Bale, który wykorzystał dobre rozegranie akcji na linii Jovic - Carvajal. Generalnie jednak nie był to najlepszy mecz w wykonaniu Królewskich. Brakowało praktycznie wszystkiego.
   Niewiele lepiej prezentowała się sytuacja gości po przerwie. Real wciąż nie stwarzał zagrożenia i choć Benzema w 61' zdołał pokonać bramkarza rywali, to jego gol nie został uznany. Czas uciekał, a obraz gry nie ulegał poprawie. Zidane zdecydował się na zmiany. Najpierw w 68' na boisku zameldował się Modrić, który zmienił Jovicia i tym samym goście przeszli na 4-3-3, a w 74' Vinicius Lucasa. Niestety ledwie młody zawodnik Los Blancos pojawił się na boisku, a Courtois po raz drugi musiał wyciągać piłkę z siatki. 
   W 83' Fede Valverde zastąpił Kroosa i jak się okazało 3 minuty później, to był dobry pomysł. Bale znowu doprowadził do remisu. Niestety Królewscy dalej nie mieli pomysłu na grę. A na domiar złego strzelec obu goli wyleciał z boiska już w doliczonym czasie gry. I jak znowu można mieć pretensje do tego, czy tamtego, tak znowu Bale był zdecydowanie najlepszy na boisku. A to przecież ten sam zawodnik, którego Zidane tak usilnie próbował wyrzucić z klubu. 

Komentarze